Od poniedziałku do piątku uczę języka polskiego w szkole podstawowej, a w soboty studiuję Filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim (niedługo zostanę magistrem). Uzależniłam się od Netflixa, ale powoli wracam do regularnego czytania książek. Słucham dużo muzyki w najróżniejszych gatunkach, ale co dla mnie najważniejsze - śpiewam w chórze, a każda próba pozwala mi choć na dwie godziny zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości. Właśnie tym jest dla mnie film, muzyka, literatura, czyli kultura - odsunięciem się od świata, by oddać się temu, co ten świat upiększa.
Media kreują Marylin Monroe jako dziewczynę radosną i promienną, a zarazem nierozgarnięta blondynkę. W rzeczywistości Norma Jeane Mortenson to młoda kobieta z głową w chmurach, perfekcjonistka. W jednym z wywiadów mówi: „I think I have a Gay side in me, and also a sad side” („Sądzę, że mam w sobie i radosną, i smutną stronę”).
Życie (praca, związki) przynosi jej tylko rozczarowanie. Młoda dziewczyna, platynowy blond włosów, duże oczy. Ideał. Z Marylin media chcą zrobić przede wszystkim ikonę. Niewiele osób wie, że aktorka pasjonuje się literaturą. Na zdjęciach nieraz zostaje uwieczniona z książką w ręku (choćby z „Ulissesem” Jamesa Joyce’a). W jej bibliotece znajdziemy utwory takich pisarzy jak: Joseph Conrad, Samuel Beckett, Ernest Hemingway, Gustave Flaubert. Nieliczni wiedzą również, że Marylin dużo pisze. I to właśnie w jej tekstach można ujrzeć jej drugą stronę.
***
Życie
Podążam w dwie strony
Jakoś się trzymam przewieszona w dół
najczęściej
ale mocna jak pajęczyna na
wietrze – na zimnym skrzącym szronie istnieję bardziej
Ale moje paciorkowate promienie mają barwy które
widziałam na obrazie – och życie oni
cię oszukali
***
Jest rok 1949. Plaża na Long Island. André de Dienes fotografuje Marylin. Są na wolnym powietrzu, pod niebem z przepływającymi obłokami. Zaczynają rozmawiać o reinkarnacji. Marylin – zadowolona i roześmiana – oznajmia, że w swoim następnym wcieleniu chciałaby być motylem. Fotograf mówi do niej: „Spójrz Normo Jeane, wokół istnieje pewna forma reinkarnacji. Znaczna część naszego ciała składa się z wody. Po śmierci ta woda się ulatnia i zamienia w obłoki. Obłoki dają deszcz, deszcz użyźnia ziemię, z której wyrastają rośliny zjadane potem przez ludzi i zwierzęta. A więc cykl życia stale się powtarza”. Marylin patrzy na fotografa i odpowiada: „Chcesz, żebym stała się obłokiem? No to zrób mu zdjęcia!”. Rozpościera szeroko ramiona, podbiega do André z twarzą zwróconą ku niebu i z rozwianymi włosami.
***
A teraz co to było –
przed chwilą –
to było moje
a teraz minęło – jak
szybki ruch minionej chwili –
może sobie przypomnę
bo miałam wrażenie
jakby to coś
zaczęło być
moje
***
Ciało jest jej rekwizytem niezbędnym w pracy. Staje się kobietą marzeń. Wielu oddałoby wszystko, aby spędzić z nią jedną noc. Ba, by spędzić z nią choćby chwilę. Wszyscy ją ubóstwiają. Jednak w tym ciele żyje dusza wrażliwej intelektualistki i poetki. Nikt jej o to nie podejrzewa. Przecież taka Marylin nie pasuje do tej na wielkim ekranie – emanującej seksapilem aktorki, która porywa ludzkie serca coraz bardziej z każdym kolejnym filmem. Taka wrażliwa Marylin nie ma prawa istnieć. A ona przez 20 lat zapisuje swoje myśli, wrażenia, lęki. Niektórym daje to nawet przeczytać. 20 lat zamkniętych na kartkach notesów.
***
Ratunku ratunku
Ratunku
Czuję jak życie podchodzi bliżej
kiedy jedynym moim narzędziem
jest umrzeć
Krzyk –
Zaczął się i skończył w powietrzu
ale gdzie był jego środek?
***
W zapiskach Marylin przewija się jedno słowo: samotność. Ona ją odczuwa i nie potrafi sobie z tym poradzić. Pisze: „Myślę, że jestem bardzo samotna – nie potrafię się skoncentrować”. Patrząc w lustro, widzi zmarszczone brwi, a w nich smutek, rozczarowanie. Twierdz, że najsmutniejsze są jej usta, zaraz po martwych oczach. Nazywa się „tancerką, która nie umie tańczyć”. Ta stale uśmiechnięta dziewczyna ukrywa przed innymi swoją najskrytsza tajemnicę. Samotność towarzyszy jej ustawicznie. Zapewne stąd każde jej małżeństwo się rozpada. Jaki to ma związek z jej trudnym dzieciństwem? Marylin mówi, że każde dziecko powinno codziennie usłyszeć od rodziców, że są przez nich kochane takimi, jakie są. Ona marzy o idealnym życiu, ale takiego niestety nie ma.
***
Sądzę że zawsze
głęboko przerażała mnie myśl o byciu czyjąś
żoną
bo nauczyłam się od życia
że nie można kochać drugiego,
nigdy, naprawdę
***
Ta sama Marylin czuje się aktorką również poza planem filmowym. Pisze: „dlaczego mam to uczucie – że rzeczy nie dzieją się naprawdę – ale że gram jakąś rolę”. Czuje się winna, zastanawia się nad tym, co mówi i kim w zasadzie jest. Uświadamia sobie, że boi się być spontaniczna, bo nie wie, co z tego wyniknie. Marylin zakłada maskę. Przed fotografami uśmiecha się i pozuje, w sypialni swojego domu nadal nie jest sobą. Czy ona gra już nie tylko przed innymi, ale również przed samą sobą. Czy Marylin zaczyna bać się samej siebie? Sama stwierdzi, że „nie ma się czego bać oprócz lęku”. Ona nie potrafi już rozdzielić życia zawodowego od prywatnego. Nadal pisze. Ale wrażliwość jej nie pomaga. Samotna, rozczarowana życiem. Ma wszystko, ale jednak nie ma nic.
***
Musisz cierpieć –
po utracie swojego ciemnego złota
kiedy opuszcza cię przykrycie
z gładkich suchych liści
silny i nagi
– musisz być –
żywy – kiedy wyglądasz na martwego
prosty choć przygięty
wiatrem
***
„I guess I am fantasy” („Zdaje mi się, że jestem fantazją”) – mówi Marylin. I twierdzi jeszcze, że musi zdać sobie sprawę z istnienia uczuć i że nie może bać się własnych myśli, przekonań. Choć za chwilę napisze: „Moim uczuciom nie zdarza się rozrosnąć w słowa”. Doda: „Tylko cząstka nas może dotknąć cząstki drugiego człowieka. […] nasz rozum mógłby zająć się szukaniem samotności drugiego człowieka”.
***
Po jej śmierci Marlon Brando napisze tak: „Ludzie przerwali pracę i twarze wszystkich wyrażały to samo odczucie, tę samą myśl: «Jak dziewczyna, która ma sukces, sławę, młodość, pieniądze, urodę… jak taka dziewczyna może odebrać sobie życie?». Nikt nie potrafił tego zrozumieć, bo każdy jest żądny takich rzeczy, i ludziom nie chciało się wierzyć, że życie nie było ważne dla Marylin Monroe, że było ono gdzie indziej”.
***
znać rzeczywistość lub
rzeczy takie jakimi są niż
nie wiedzieć
i mieć możliwie
jak najmniej złudzeń
***
Marylin Monroe. Dąży do perfekcji. Nieśmiała, obawia się odrzucenia. Spragniona życia i spełnienia. Nie odnajduje się w tym świecie. Jest dla niej za trudny. Nie potrafi w nim żyć. Nie znajduje zrozumienia. Dla fotografów jest kobietą kipiącą seksapilem, dla mediów staje się ikoną, pewnego rodzaju bóstwem. Nikim więcej. A ona marzy o czymś innym. Wrażliwa, mądra. Zapamiętajmy taką Marylin. Nie tę ze zdjęć, na których się uśmiecha; nie tę z filmów, w których fantastycznie wciela się w role komediowe. Zapamiętajmy Marylin, która czyta książkę; która pisze coś w swoim notatniku. Marylin, która po prostu chce być szczęśliwa, mimo że życie ją rozczarowuje. Zastanawiam się tylko nad jednym: czy Marylin, kiedy umiera, śni, że jest motylem?
***
Piosenka Eltona Johna i Berniego Taupina: „Goodbye Norma Jeane (…) / Loneliness was tough / The toughest role you ever player / Hollywood created a superstar / And pain was the price you paid / Even when you died / On the press still hounded you / All the papers had to say / Was that Marylin was fund in the nucle”.
[Żegnaj Normo Jeane (…) / Samotność była nie do zniesienia / Najtrudniejsza z twoich ról / Hollywood stworzyło supergwiazdę / Ceną za to było cierpienie / Nawet po śmierci nękali cię dziennikarze / Jedyna rzecz jaką mieli do powiedzenia / To że Marylin znaleziono nagą]
Na podstawie: „Marylin Monroe. Fragmenty. Wiersze, zapiski intymne, listy”
Opracowanie: Stanley Budathal, Bernard Comment
Wstęp: Antonio Tabucchi
Przekład z języków angielskiego i francuskiego: Agata Kozak
Wydawnictwo Literackie, 2011